Witamy na naszym serwisie!

Fundusze unijne, dotacje z UE, środki unijne w Wałbrzychu i okolicach

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Nie będzie nowej drogi z Unisławia do Sokołowska
2009-04-27 14:39

Na marne poszły starania i pieniądze z unii. Samorząd Mieroszowa nie dostał zezwolenia na zbudowanie nowej drogi z Unisławia do Sokołowska. Po proteście ekologów, wojewódzki konserwator przyrody odmówił zgody na budowę. Do Sokołowska nadal można dotrzeć tylko jedną drogą, na której wyrasta przeszkoda w postaci ciasnego wiaduktu.


Mieszkańcy są coraz bardziej zaniepokojeni, a uczniowie z miejscowej szkoły jeżdżą na wycieczki z przesiadką.
- Musimy dojechać małymi busami za wiadukt i dopiero tam przesiadamy się do autobusu. To zabiera nam czas i pieniądze - mówi dyrektorka szkoły Teresa Leszko.
Są też inne utrudnienia.


- Chcąc dowieźć materiały budowlane, trzeba je przeładowywać przed wiaduktem do mniejszych pojazdów. Cały czas drżymy też przy większych deszczach i roztopach, bo wystarczy trochę więcej wody, a droga pod wiaduktem robi się nieprzejezdna. Wtedy jesteśmy całkowicie odcięci od świata – dodaje sołtys Bernadyna Grzeszuk.


Wiceburmistrz Dorota Bekier przeszła całą tę cierniową drogę – od pomysłu, zdobycia funduszy europejskich, przez protesty przyrodników i odmowy urzędników od ochrony środowiska.
- Uważam, że nowa droga wcale nie wyrządziłaby takich szkód, o jakich grzmią ekolodzy. Zwłaszcza, że droga już tam jest, zostałaby tylko utwardzona, a wzdłuż niej pobiegłyby rowy melioracyjne. Przewidujemy też, że ruch byłby tam niewielki, bo nie jest to żadna trasa przelotowa – argumentuje Dorota Bekier.
Jednak zdaniem Cezarego Dziuby z Dolnośląskiego Ruchu Ochrony Przyrody, budowanie nowej drogi to byłoby pójście na łatwiznę.
- Nie zamierzamy utrudniać życia mieszkańcom Sokołowska, ale jesteśmy pewni, że można znaleźć inne rozwiązanie, niż zalanie asfaltem siedlisk rzadkich okazów flory i fauny – tłumaczy ekolog.
Tym innym wyjście byłaby przebudowa i powiększenie wiaduktu kolejowego. Tyle, że PKP nie mają takiej inwestycji w swoich planach.


- Docierają do nas żądania remontu tego przejazdu i twierdzenia, że jest on w złym stanie. Nasze badania wykazują, że stan wiaduktu nie zagraża bezpieczeństwu. Poza tym, gdybyśmy go nawet wyremontowali, jego parametry nie uległyby zmianie – wyjaśnia Krzysztof Wójcik z PKP w Wałbrzychu.


Na razie władze Mieroszowa złożyły zażalenie na postanowienie wojewódzkiego konserwatora przyrody i czekają na rozstrzygnięcie.


szela / 30minut
 



Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: